Monthly Archives: Maj 2016

MÓJ KSIĄŻKOHOLIZM #3, czyli krótko o „Potędze podświadomości”

Witajcie!

Ostatnio mam zwariowany czas, więc jeśli czujecie się zaniedbani to BARDZO przepraszam! Za tego posta brałam się od dobrych kilku miesięcy. „Potęga podświadomości” napisana przez Joseph’a Murphy’ego chyba jest każdemu książkoholikowi znana. Przyznam, że długo się do niej zabierałam, ponieważ słyszałam różne opinie ne jej temat. Prawdopodobnie już dojrzałam do tego typu literatury…No i poszło. Długo ją czytałam, każdą „lekcję”, każdą opowieść i każde świadectwo innych ludzi rozbrajałam na części pierwsze. I wiecie co? Książka jest świetna! I na prawdę miała duży wpływ na mnie, na postrzeganie siebie jako człowieka i na ogólne i szeroko pojęte postrzeganie świata. Co prawda autor kreuje postawę, jakby wszystko było zależne ode mnie ( a wiadomo, że tak nie jest) ale ogólny zarys i nauka patrzenia na świat w pozytywny sposób, to chyba recepta dla takiego narodu jak Nasz 😉 Polecam książkę, a jeśli czytaliście ją to jakie są Wasze odczucia? Chętnie poczytam, co Wy macie do powiedzenia na temat „Potęgi podświadomości”. Ja wiem, że ta książka bardzo dobrze wytrenowała we mnie pozytywne nastawienie i przyjazny stosunek do innych ludzi (nawet, tych niezbyt miło nastawionych!)

potega podświadomości

Życzę miłego czytania- nie tylko bloga ale i przede wszystkim książek. Rozwijajcie się, to człowiekowi wychodzi najlepiej jeśli tego chce 😉

Carol

„Czytanie dobrych książek jest niczym rozmowa z najwspanialszymi ludźmi minionych czasów” ~ Kartezjusz

MOTYWACJA #3, czyli kilka słów o walce ze stresem

Po długiej przerwie czas wreszcie coś napisać. Im bliżej do obrony i zakończenia pewnych etapów w życiu tym więcej stresu. Niby nic, praktycznie niemożliwością jest oblanie egzaminu jak pisałam sama pracę, ale jednak nutka niepewności i strachu zawsze jest. Dodatkowo życie w biegu, załatwianie wielu spraw jednocześnie, branie udział w kursach, konkursach i bycie aktywnym daje sobie czasami w znaki (Żeby nie było, nikt mnie do tego nie zmusza, ja po prostu jestem czasami nad aktywna 🙂 ). Jak sobie radzić z tym całym zabieganiem, stresem i przytłoczeniem? Moja Mama zawsze mówi, że „wielu srok za ogon się nie utrzyma”. Nie zgadzam się z tym- uważam, że można żyć aktywnie, byleby znaleźć równowagę i wiedzieć co jest na prawdę istotne. Poniżej krótka lista, która może Was zachęci do walki ze stresem, ludźmi którzy Was stresują i psują Wam zdrowie oraz do bycia aktywnym i szczęśliwym człowiekiem, mającym czas na każdą sferę życia :

WALKA ZE STRESEM:

  1. Wszystkie negatywne uczucia zwalczać bieganiem. Nie wiem jak Wy, ale ja kiedy biegam to zapominam o wszystkim: złość, smutek, stres znikają. Myślę tylko by dobiec do wyznaczonego celu lub pokonać wyznaczony dystans. To na prawdę działa 🙂
  2. Podczas sesji lub przy wystąpieniach najlepsza dla mnie jest Melisa, tylko ta apteczna. Zaczęłam ją pić od tego roku i jest o wiele lepsza niż energetyki. No i zdrowsza. W czasie matur również polecam wszystkim maturzystom!
  3. Sen i zapach lawendy. Wiadomo, że lawenda ma właściwości uspokajające dlatego kiedy mam czas i okazję stosuję gorący prysznic z olejkami lawendowymi lub po studencku z żelami pod prysznic o tym zapachu. Jest ciepło, przyjemnie i człowiek zapomina o stresie.
  4. Pewnie większość z Was nie próbowała, ale na stres i przede wszystkim zmęczenie działa (bynajmniej na mnie) hipnoza. Uuuu powiało magią, co?:) Hipnoza nie taka straszna, oczywiście jeśli masz zaufaną osobę. Póki co byłam w transie jeden raz, ale nawet dzisiaj na cyfry 3,6,9 się uśmiecham 🙂

„WALKA” Z LUDŹMI:

  1. Tak na prawdę wszystko zależy od Waszego charakteru i charakteru przeciwnika. Pamiętajcie, że macie prawo wyrażać swoje zdanie, tak samo zadawać pytania.
  2. Ja odnosząc się do pierwszego punktu zazwyczaj albo nie mówię nic, co jest moim wielkim problemem i ciągle z tym próbuję walczyć albo dobitnie walczę o swoje i NIE narzucanie mi zdania.  W tym przypadku muszę znaleźć złoty środek i jakoś nauczyć się wypośrodkować tą całą walkę.
  3. Nikt nie ma prawa żyć za mnie i decydować o moim życiu. To samo jest w Waszym przypadku. Jeśli pozwalacie na kierowanie swoim życiem to jaki jest jego sens? Żyjecie raz, nie lepiej przeżyć je po swojemu?
  4. Sposób „olewczy”, czyli jednym uchem wpuścić, drugim wypuścić. Szczególnie i wydaje mi się, że najczęściej stosowana w relacji rodzic-dziecko. Jeśli nie wiesz o co chodzi, patrz punkt 3. 🙂
  5. Jeśli stres związany z osobami zaczyna działać na Wasze zdrowie, pojawiają się problemy ze snem, brak chęci do jedzenia trzymajcie się jak najdalej od tych osób i żyjcie swoim życiem. Problemy związane z tymi osobami, nigdy się nie skończą jeśli TA OSOBA nie odpuści. To może najokrutniejsza rada, ale pomyślcie: Czy przez kogoś macie żyć w chorobie i nieszczęściu? Czy ktoś ma nad Wami aż taką władzę?

SZCZĘŚCIE W ZASIĘGU RĘKI:

  1. Ciesz się z małych rzeczy. To one budują rzeczy i czekanie na WIELKIE WOW może nie nadejść, a Ty w w jego oczekiwaniu staniesz się zgorzkniałym człowiekiem.
  2. Planuj ważne sprawy. Nie chodzi tutaj o wstawanie do pracy, mam na myśli podejmowanie decyzji długofalowych z wyprzedzeniem, konkretne przemyślenie czy podjęte decyzje będą dla nas najlepszym rozwiązaniem.
  3. Bądź aktywny. Rób co chcesz, miej jakieś pasje. Maluj.Gotuj.Pisz wiersze.Czytaj książki.Tańcz.Fotografuj. Rób coś, byleby nie siedzieć przed telewizorem. Niech Ci nie ucieka życie na oglądaniu bezsensownych programów.
  4. Uchwyć ważne momenty w życiu. Staraj się, aby urodziny Najukochańszej Osoby, wspólne gotowanie były najlepszymi rzeczami w życiu.
  5. Dbaj o drugiego człowieka. Szacunek, dobroć i empatia jest coraz mniej popularna w dzisiejszych czasach. Każdy zabiegany, zapomina że najważniejsi w życiu są ludzie, nie rzeczy. Dlatego dbaj o kontakt z Przyjaciółmi, nawet jeśli mieszkacie w innych miastach. Dzwoń do Rodziny. Spotykajcie się, róbcie coś razem. Jaki jest sens mieszkania w apartamentowcach za 600 tys. jeśli nie ma się kogo tam zaprosić? Lepiej się cieszyć i dzielić szczęściem z drugą osobą, niż żyć w luksusie w samotności.

Mam nadzieję, że rady okażą się przydatne. A tymczasem idę walczyć ze stresem i swoimi słabościami. A Wy jak sobie z tym wszystkim radzicie?

Pozdrawiam,
Carolmotywacja

„Fałszywe, nieszczęśliwe „Ja”, które uwielbia pławić się we własnej niedoli, rozżaleniu bądź litości nad sobą, nie zdoła przetrwać – Na tym polega poddanie się. Nie jest oznaką słabości, lecz niesie z sobą wielką siłę. Tylko ktoś, kto się poddał, ma duchową moc. Kiedy się poddasz, uwolnisz się wewnętrznie od sytuacji. Może się wówczas okazać, że zmieni się ona bez żadnego twojego udziału. A zresztą tak czy owak będziesz już wtedy wolny“. E.Tolle

PODRÓŻE #2, czyli dłuuuuugo oczekiwana wędrówka po Wrocławiu-cz.1

Witajcie po długiej, baaaardzo długiej przerwie. Na wstępie spróbuję się „wybielić”, ale na III roku studiów nie jest tak pięknie jak się wydaje. Do obrony czasu coraz mniej, więc musiałam zaniedbać na jakąś chwilę blogowanie aby wszędzie była zachowana równowaga. Ostatni wpis na fanpage’u dotyczył podróży. Mam nadzieję, że nie sprawiła Wam kłopotu ta łamigłówka dokąd pojechałam 😉 Długo oczekiwany post o pierwszej mojej podróży od założenia bloga. Niecały miesiąc temu powitałam się z Wrocławiem i coś czuję, że zawitam tam na dłużej. Jestem w tym mieście, architekturze i atmosferze wręcz zakochana. Poniżej skrócę Wam co w 1 baaaardzo długi, co prawda deszczowy dzień udało mi się zwiedzić z Najlepszym Przewodnikiem na Świecie ( za co bardzo Dziękuję jeszcze raz! 🙂 ) i co mnie zachwyciło. No to zaczynamy:

  1. Ogród Japoński (http://www.ogrod-japonski.wroclaw.pl/)

Nie uwierzycie ale ten ogród ma ponad 100 lat! Jego otwarcie przypada na rok 1913, kiedy to w Hali Stulecia odbywała się Wystawa Światowa. Ogród jest jednym z najprzyjemniejszych, najspokojniejszych i najcichszych miejsc, które odwiedziłam we Wrocławiu. Na prawdę można poczuć tam harmonię. W ogrodzie możecie zobaczyć nie tylko różnorodne gatunki flory pochodzącej ze Wschodu, ale także architekturę (mosty japońskie, domek japoński). No i sam fakt, że bilety wstępu są zadziwiająco tanie (ulgowe 2.00, normalne 4.00) sprawia, że aż chce się tam iść, pospacerować, a może zrobić sobie mały piknik z przyjaciółmi lub ukochanym? 😉

2. Hala Stulecia, Pergola i Multimedialna Fontanna Wrocławska (http://halastulecia.pl/)

Opisać mogę dwie pierwsze, ponieważ w czasie mojego pobytu we Wrocławiu MFW nie była jeszcze czynna. Hala Stulecia, zwana również Halą Ludową robi wrażenie i zupełnie się nie dziwię, że trafiła na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Niestety nic o wnętrzu nie napiszę, bo w czasie zwiedzania był organizowany w Hali event, więc ciężko było wejść. Ale od wewnątrz jest pięknym budynkiem w stylu ekspresjonistycznym. Wraz z Iglicą i Pergolą tworzy na prawdę ładną całość. Polecam w zupełności- a jeszcze nie byłam tam na koncerciem.Mmmmm 😉

3. Mosty, mosty, mosty

Ile tam jest mostów! Pod tym względem Wrocław przypomina mi trochę Londyn: ciężkie,masywne mosty z kamiennymi kolumnadami, kolejne mosty zakochanych z kłódkami w kształcie serc. Mostów co nie miara. A najlepsze jest to, że każdy coraz ładniejszy. Nawet mosty im się udały.

4. Studencki Szermierz vs. Krasnale

Zarówno fontanna z Szermierzem jak i Krasnale są jednymi z popularniejszych atrakcji turystycznych Wrocławia. Mi osobiście bardziej przypadły do gustu Krasnale błąkające się po całym mieście. Widać, że w mieście pracują kreatywni ludzie i każdy metr kwadratowy umieją zaczarować. A co do Szermierza? Studenci podobno lubią mu wkładać pod pachę różnego rodzaju trunki.Dlatego Studencki 😉

5. Zdobione drzwi i bramy

Jako, że lubię ładne przedmioty nie mogłam się oprzeć temu, aby nie napisać o zdobionych bramach i drzwiach. Możecie je zobaczyć głównie w Śródmieściu, w okolicy Uniwersytetu Wrocławskiego. Są piękne, kolorowe. Ogólnie wszystko to co lubię 😉

6. Kościoły

Niewątpliwie Wrocław może się pochwalić dużą ilością kościołów. Barok, gotyk, co tylko chcecie. W samym ścisłym Śródmieściu naliczyłam chyba 6-7 kościołów (i katedrę), usytuowanych niedaleko siebie. Ciekawe, czy we Wrocławiu tak duże jest zapotrzebowanie w dzisiejszych czasach na miejsca modlitw.

7. Biblioteka Ossolineum

Chyba to było do przewidzenia, że Biblioteka Ossolineum znajdzie się na tej liście. Nic dodać nic ująć, to co zobaczyłam (a było tego niestety zbyt mało) nacieszyło moje oko na parę chwil 😉 Pięknie oprawione książki w gablotach, wystawy i ciepłe wnętrze a Karolina już odpływa. A tak serio, to chciałabym i na pewno tam jeszcze powrócę. Póki co za mało tam spędziłam czasu.

Na tym przerywam swoją wędrówkę. W najbliższym (mam nadzieję) czasie wstawię kolejne atrakcje, które zwiedziłam. Jest tego dosyć dużo, ale mam nadzieję że dla prawdziwych podróżników będzie gratka to czytać. Jeśli macie jakieś propozycje co mogłabym jeszcze zobaczyć we Wrocławiu to piszcie w komentarzach, jestem bardzo ciekawa tego miasta 😉

A póki co życzę Wam dalszego ciągu udanej Majówki- bo wierzę, że macie tak samo udaną jak ja! 🙂 Dobranoc! 🙂

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

Otagowane , , , , , ,